Bartłomiej Krawczyk

  • małopolskie
  • paraplegia

Nazywam się Bartłomiej Krawczyk, z zawodu jestem mechanikiem pojazdów
samochodowych. Interesuję się szeroko pojętą motoryzacją. W przeszłości nie wiedziałem, że z jeżdżeniem będę miał aż tyle wspólnego… W 2013 roku podczas wypadku samochodowego doznałem urazu rdzenia kręgowego, w wyniku którego jestem sparaliżowany od odcinka piersiowego w dół pasa (paraplegia), od tego czasu poruszam się na wózku aktywnym. Uwielbiam zwierzęta, a zwłaszcza psy, lubię podróże oraz odkrywanie nowych miejsc. Aktualnie nadal interesuję się motoryzacją, uwielbiam auta terenowe i nie tylko, sam też trochę jeżdżę samochodem terenowym. W ten sposób przełamuję stereotypy i zwiedzam ciekawe miejsca niedostępne dla wózkowiczów. Uprawiam też sporty skierowane do osób z niepełnosprawnościami – gram w koszykówkę na wózkach w Klubie For Heroes Kraków i trenuję amatorsko kolarstwo ręczne (handbike). 

Jestem Trenerem Wsparcia w Fundacji Poland Business Run i instruktorem aktywnej rehabilitacji w Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, gdzie pracuję z dziećmi oraz dorosłymi poruszającymi się na wózkach. Pokazuję im techniki jazdy na wózku oraz jak aktywnie i samodzielnie żyć, poruszając się na wózku. Udowadniam, że mimo poruszania się na wózku, mogę wiele zrobić i zobaczyć. Przekonuję ludzi, że niepełnosprawność nie wyklucza człowieka z codziennego życia i że mimo ograniczeń można samodzielnie (lub z czyjąś pomocą) robić dużo pięknych rzeczy.

O każdym moim beneficjencie mogę rozmawiać godzinami, każdy z nich w moim sercu i
pamięci zostawia jakiś ślad. Gdybym miał jednak wybrać, to szczególnie oddziałują na mnie moi najmniejsi beneficjenci. Szymek to synek moich przyjaciół. W przypadku Szymka zdiagnozowano dziecięce porażenie mózgowe, a rodzice od chwili narodzin wkładają masę pracy i serca w wychowanie i rehabilitację. Wszystko po to, by chłopiec, gdy dorośnie, był samodzielny. Szymek nie chodzi, ma problemy z poruszaniem się. Gdy inne dzieci uczyły się chodzić, on uczył się z rehabilitantem obracać z brzuszka na plecki, siedzieć samodzielnie oraz choć troszkę raczkować. Po rozmowach z rodzicami doszliśmy do wniosku, że warto spróbować dać mu trochę niezależności w postaci wózka. W domu mam zawsze jakieś wózki dla dorosłych i dzieci. Gdy któryś z moich podopiecznych zmienia wózek na nowy, a ze starym nie ma co zrobić, zabieram go do siebie. A wszystko po to, aby później jakieś dziecko czy dorosły mógł w razie potrzeby dostać ode mnie taki wózek na czas, aż zdobędzie swój, dobrze dopasowany i skrojony pod jego potrzeby. Rodzice 4-letniego Szymka na początku bali się, że chłopiec jest jeszcze za mały na wózek, jednak pewnego dnia zdecydowali się na moją propozycję. W mig przygotowałem najmniejszy wózeczek, jakim dysponowałem. Do dziś pamiętam, jak mama Szymka posadziła chłopca na siedzisku, a on z uśmiechem na twarzy zaczął jeździć w przód i w tył, a w końcu w kółko. To bardzo wzruszające wspomnienie, ponieważ to chyba jedna z najpiękniejszych rzeczy, jaką można dać drugiemu człowiekowi, czyli niezależność.

2024

- Wszelkie prawa zastrzeżone

Polityka Prywatności Regulamin Serwisu